Autor |
Wiadomość |
Piotrek |
Wysłany: Nie 13:35, 14 Sty 2007 Temat postu: |
|
to jest nie mozliwe aby roznica jednego roku przynosila az tak wiele ( na przyklad w naszej szkole :: ) |
|
|
beacior |
Wysłany: Pon 18:25, 06 Lis 2006 Temat postu: |
|
U mnie zawsze było tak, że rodzice nie dopuszczali mysli, ze ich kochane dziecko może pić alkohol i chodzić na całonocne imprezy... z tego wszystkiego brały sie różne dziwne sytuacje. Odkąd skończyłam gimnazjum sytuacjia diametralnie się zmieniła i chociaż staruszkowie dalej lubia kontrolowac z kim to ja jestem i co robie, to nie sa juz tak konserwatywni, a wrecz przeciwnie, jak weekend spedzam w domu to pytaja czy sie z nikim nie pokłócilam... tacy są ;P |
|
|
pik-pok |
Wysłany: Nie 12:43, 05 Lis 2006 Temat postu: |
|
Ja tam mam plan, co by sie napierdolić z Pawła ojcem "na Imprezie u Pawla" xD |
|
|
AdkA |
Wysłany: Nie 11:10, 05 Lis 2006 Temat postu: |
|
No zależy jakich macie rodziców, do jakiego stopnia wiedzą co się dzieje i gdzie i takie tam. Jak mój ojciec przykładowo pracuje w szkole, widzi półnagie laleczki które wyzywają nauczycieli ot tak sobie, prosto w twarz, które ćpają i zapijają się na dystkotekach- ma pewne wyobrażenie o ludziach czy młodzieży. A to dopiero na poziomie gimnazjum, bo z takimi ma styczność. Ale ufa mi.. i chociaż myśli że zna mnie na wylot, nie wie o mnie wielu rzeczy. Heh |
|
|
Piotrek |
Wysłany: Nie 9:31, 05 Lis 2006 Temat postu: |
|
ja tez wale prosto bez obwijania w bawelne ale to chyba dla tego ze moji starsi tez nigdy nie owijali i nie koloryzowali tylko mowili wszystko tak jak leci i to co chieli powiedziec .... |
|
|
Zly |
Wysłany: Nie 1:03, 05 Lis 2006 Temat postu: |
|
ja zawsze wale prosto z mostu. od pewnego czasu przynajmniej.
czesto bywa tak ze rodzice mowia ze cos powinienem czegos nie, a ja im odpowiadam ze sam o tym decyduje i bedzie tak jak zrobie. podziwiam ich za cierpliwosc. |
|
|
Piotrek |
Wysłany: Sob 23:55, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
moi sa tak na maxa wyrozumiali ze ja sie az dziwie ... kuzwa ja ich kocham normlanie za to .... duzo pogadanek ale za to jeszcze wiecej smiechu i radosci chcialbym byc w przyszlosci tak samo fajny dla moich dzieciakow jak moji parentsi dla mnie teraz |
|
|
AdkA |
Wysłany: Sob 23:02, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
Moi o to nie pytają, zawsze im to wypominam, że mało sie interesują. Ale w gruncie rzeczy wcale nie zależy mi na uwadze skupionej wyłącznie na moich wynikach w nauce czy tam jako takim życiu osobostym. Jest jak jest.
A to że mają rację to oczywiste, sama się na tym nie raz już poznałam Uh, najgorzej się przyznać do błędu, ale co mi tam, oni też tego nie potrafią nie |
|
|
pasoń |
Wysłany: Sob 20:48, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
Andre Malraux powiedział kiedyś: "Każdy młody człowiek wcześniej czy później dokonuje zdumiewającego odkrycia, że także rodzice mają niekiedy rację."
Pewnie i ten człowiek również ma rację, ale teraz jesteśmy (może nie wszyscy) w okresie 'buntowania' mamy swoje poglądy i chcemy o nie walczyć. Sama często przyznaje rację moim rodzicom (ale tylko w myślach, żeby się nie poniżać).
A najbardziej rozbrajają mnie pytania mojego taty w stylu: 'jak w szkole?', 'co słychać?', zawsze wtedy chce mi sie tylko śmiać |
|
|
pik-pok |
Wysłany: Pią 23:08, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
Amy napisał: | pik-pok napisał: | Łatwo jest się wypowiadać negatywnie na ten temat z perspektywy, nieukrywajmy, dzieci jakimi jesteśmy. Trudniej, kiedy jest się już dorosłym.
Nim jednak zaczniemy wykrzykiwać zawistne hasła pod okiem rodziców, zastanówmy się nad jednym : o czym rodzice wiedzą i przyzwalają nam na to.
Gdzie leży granica, która jest nieprzekraczalna.
|
Musze się z Toba zgodzić w tej kwestii.
To zrozumiałe, że dziecko nawet z zasady nie będzie chciało zgodzić się z rodzicem. Rodzice z pewnością mają większe doświadczenie życiowe. W pewnych kwestiach mają rację, lecz nie jest to powodem, abyśmy uczyli się TYLKO na ich błędach. |
Tak, ale rodzice chcą nas uchronić przed jakimikolwiek błędami.
Z reguły chronią nas przed tymi, które sami popełnili. Bo tak...ja wiem, może najłatwiej ? Może to jedyne jakie sobie wyobrazają ?
Ja nie mam problemów moich rodziców. Może kilka. Mam swoje, większe. |
|
|
Amy |
Wysłany: Pią 23:06, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
pik-pok napisał: | Łatwo jest się wypowiadać negatywnie na ten temat z perspektywy, nieukrywajmy, dzieci jakimi jesteśmy. Trudniej, kiedy jest się już dorosłym.
Nim jednak zaczniemy wykrzykiwać zawistne hasła pod okiem rodziców, zastanówmy się nad jednym : o czym rodzice wiedzą i przyzwalają nam na to.
Gdzie leży granica, która jest nieprzekraczalna.
|
Musze się z Toba zgodzić w tej kwestii.
To zrozumiałe, że dziecko nawet z zasady nie będzie chciało zgodzić się z rodzicem. Rodzice z pewnością mają większe doświadczenie życiowe. W pewnych kwestiach mają rację, lecz nie jest to powodem, abyśmy uczyli się TYLKO na ich błędach. |
|
|
pik-pok |
Wysłany: Pią 23:05, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
Ja wam powiem tak :
Swego czasu było nieźle przewalone. Były zakazy i takietam. Jakoś od 16 wszystko to pierdole. Nie uwazam, abym dobrze robił, bo to ogólnie kończy się źle, mam kaca moralnego i jest z dupy.
Poza tym jestem im wdzięczny za jedno - że szanują moją prywatność, nie ingerują w wiele spraw. Huh, wolalym, zeby o pewnych rzeczach się nie dowiedzieli.
Z drugiej strony bywają bardzo niekonsekwentni, lubią postawić mnie przed faktem dokonany, co za złe mają mi. Krzyczą o moja postawę wobec świata, czesto mowia o rzeczach o ktorych nie mają pojecia, i ostro drą ryja za szkołe, gdzie np. w zeszłym roku skończyłem na 6 dwójach na swiadectwie.
Krzyczą, drą się, zabraniają, uzywają kochanego "bo nie" i tego typu gówna.
Kocham moich staruszków, tyleże ja dojrzewam, inaczej patrzę na świat. A moja ma niie umie tego zaakceptować, dla niej wciaż jestem słodki dzieciak, ktory zawsze bedzie tu mieszkał. Chce mnie posłać do wrocławia bo to blisko, o wszystko sie troszczy, robi mi co rano sniadania (no, to akurat robi staruszek kochany), i nigdy nie pozwala wyprasować sobie ciuchów...
Są kochani, mimo wszystko, zawsze mnie bronią.
I nawet nie byli wcale tacy źli jak dostałem wezwanie na policje, jak sie kurator zjawił u mnie, czy jak zrobiłem dziury w uszach xD
Nigdy nie czepiali się muzyki czy światopoglądu. Nigdy nie mieli mi za złe tego, kim jestem. |
|
|
AdkA |
Wysłany: Pią 22:58, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
Ejj czemu u mnie ziom? Jakies aluzje ?
Proste= jak nie ma samych 4 i 5 to jest źle, to wtedy jestem buntownikiem, wtedy słucham złej muzyki, jestem bezczelna i pyskuje, czasem też zaniechuje (haaa jaki gryps) nauki i tego typu pierdół. Aha, no i "ja tak nie robiłem/am" to stara śpiewa, o! Śmiesznie, kurde, kocham ich na maxa i czasem śmiejemy się do późnej nocy, nie są też nadopiekuńczy, ale czasem jak już pisałam dochodzi do spięć. Gł. szkoła i moje wymysły i poglądy. Amy, nie znasz mnie jeszczE? hu hu |
|
|
Amy |
Wysłany: Pią 22:50, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
znam to...
Moi rodzice stwierdzili, że jestem agresywna. Konkretnie to jest to teza mojej mamy. Zapytała się, czy czasem nie potrzebuje pomocy psychologa. Sama czasem się nad tym zastanawiam...ale mniejsza o to
Kolejną kwestia wartą rozpatrzenia wg mnie jest stosunek rodzica do szkoły. Nie będę pisac jak jest u mnie...bo nie ma o czym. Jestem jednak ciekawa, jak to jest, np. u Ady. |
|
|
pik-pok |
Wysłany: Pią 22:47, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
Łatwo jest się wypowiadać negatywnie na ten temat z perspektywy, nieukrywajmy, dzieci jakimi jesteśmy. Trudniej, kiedy jest się już dorosłym.
Nim jednak zaczniemy wykrzykiwać zawistne hasła pod okiem rodziców, zastanówmy się nad jednym : o czym rodzice wiedzą i przyzwalają nam na to.
Gdzie leży granica, która jest nieprzekraczalna.
Juz wam tłumacze.
Moja matka doskonale zdaje sobię sprawe z tego, że czasem potrafie napierdolić się jak szmata (no dobrze, może nie do końca wie. Jest na etapie "pije piwo"). Ale przymyka na to oko, jeśli nie przychodze do domu w takim stanie, albo się jej nie pokazuje.
Jeśli jednak chleje nie piwo, a wóde ostro w domu, bezpruderyjnie, a potem nastukany z nimi rozmawiam - to już coś innego.
Ale mimo wszystko matka przyzwala na to jedno, dwa piwa.
Tak samo na moje tajemnice, rozterki, bóle i inne rzeczy, którymi się z nimi nie dzielę. Szanuje moją prywatność.
Więc nim naprawdę zaczniemy na nich bluzgać, pomyślmy o tym.
I tak - wiem, co to nadopiekuńczosc, gledzenie o nauce, studiach, maturze. Jestem jedynakiem wychowywanym przez zaborczą matkę i babke, ktora wie wszystko.
Jednak zdaje sobię sprawę z tego, co one przezyly, staram sie czerpac z ich nauk tyle ile mi się chce, tyle aby uchronic się od jakichs powazniejszych błedow (choc tych narobilem niesamowicie wiele. Mimo wszystko, nie jestem zbyt grzeczny...). I w glebi siebie wiem, ze one b. czesto maja racje.
Ale ja i tak robie po swojemu... |
|
|